Przejdź do treści
Smoczą łodzią po Łabie
LIFESTYLE REPORTAŻE

Smoczą łodzią po Łabie

  • Czas czytania 4 minuty czytania
  • 30. 8. 2024

Zainspiruj się podróżą trójki przyjaciół na czteroosobowym SUP-ie – dragonboardzie. Przeczytaj o ich wyprawie latem 2020 roku.

Trzech mężczyzn na smoczej desce przez 20 godzin bez przerwy

Jak przebiegła 20-godzinna podróż trzech przyjaciół na SUP-ie? To była wycieczka na skraj strefy komfortu. Po odwołaniu – z powodu pandemii COVID-19 – wrześniowego wyścigu regionalnego Pucharu Czech „Labská 20”, który miał być przygotowany przez klub NorthSUP w Ústí nad Labem, panowie z zespołu organizacyjnego uzali, że jednak coś chcą i muszą zrobić zamiast. Tak narodził się pomysł, by w trójkę wyruszyć na smoczej łodzi na 20-godzinną wyprawę non stop wzdłuż Łaby w kierunku Niemiec.

Chłopaki z North SUP przed podróżą. Od lewej: Michał, Vincent, Frank

Chcieliśmy podziękować wszystkim sponsorom i osobom, które uczestniczyły w przygotowaniu regat, Czeskiej Federacji SURF oraz SUP i Snowboardel za wypożyczenie deski. Ale nie mieliśmy pojęcia, w co się pakujemy.

mówi Radek Vincent Vylet’al, główny organizator

Przygotowania do długiej podróży

Mieliśmy tylko tydzień na przygotowanie wyprawy. Ale dzięki doświadczeniu Richarda Wiesnera, który brał udział w jednym z najbardziej ekstremalnych wyścigów SUP 11CITY Tour 220 km non-stop, zdobyliśmy cenne informacje o tym, jak profesjonalni sportowcy przygotowują się do tak wymagającego wyścigu. Popłynęliśmy jako trzyosobowa grupa na jednej desce Dragonboard (AQUAMARINA Airship Race 22’x34”). Na lądzie wspierała nas Mara, bez której byłoby o wiele trudniej… Dziękujemy Mara!

Co ze sobą zabrałeś? Co miałeś na sobie, przecież w nocy jest dość zimno. Jak przymocowałeś swoje rzeczy do deski?

Zabraliśmy ze sobą głównie dobry humor. Do tego batony energetyczne, wodę, napoje energetyczne, a dzięki wsparciu, na każdym postoju mieliśmy zapewniony ciepły posiłek. W sumie były trzy.

Odzież podzieliliśmy na dzienną i nocną. W ciągu dnia radziliśmy sobie dzięki lycrze i bieliznie termicznej. W nocy było gorzej, wiedzieliśmy, że będzie zimno. Każdy miał co najmniej cztery warstwy bielizny. Idąc za przykładem Richarda, wybraliśmy ciepłe skarpety. Mieliśmy też kamizelki ratunkowe.

Rzeczy trzymaliśmy w wodoszczelnych workach i gumkami przymocowaliśmy je do deski.

Czy trenowałeś coś pod kątem wytrzymałości? Czy po prostu zdecydowałeś się i wyruszyłeś?

Przyznaję, że to było trudniejsze niż mogliśmy sobie wyobrazić. Nie trenowaliśmy do tak długiej trasy, ale wiedzieliśmy, że jeśli głowa wytrzyma, to ciało też. Mamy regularne sesje treningowe, ale pomysł pojawił się tak szybko, że nie mieliśmy szansy przygotować się fizycznie do tak długiej podróży.

Jak wyglądała kwestia bezpieczeństwa, wyprzedzania się na torze wodnym? W końcu pływają tam jednostki towarowe…

Omówiliśmy przebieg naszej podróży z kapitanem statku towarowego, który bardzo dobrze zna trasę do Hamburga. W nocy spotkaliśmy dwie mniejsze jednostki, a rano jeden statek towarowy, od którego trzymaliśmy się w bezpiecznej odległości.

Wyprawa kilometr po kilometrze

Jak przebiegła wasza przygoda?

(767 km rzeki)

Podróż rozpoczęliśmy pod śluzami zamku Střekov z uśmiechem na ustach.

(730 km rzeki/4,5 godziny)

Po 37 kilometrach mieliśmy pierwszy postój na przekąskę. Po zapadnięciu zmroku włączyliśmy światła i ubraliśmy się. Ku naszemu zdumieniu, zmęczenie jeszcze nie dało o sobie znać i utrzymywaliśmy stałe tempo około 8 km/h.

(716 km rzeki)

Na kolejnym etapie naszej podróży, między Hřensko a Pirną w Niemczech, wiele się zmieniło. Wiatr się wzmógł, a przed nami było jeszcze 18 km do kolejnego przystanku w Pirnie.

(696 km rzeki: 6 godzina)

Zmęczenie stopniowo dawało się wszystkim we znaki, ale płynięcie w trójkę daje więcej siły. To było naprawdę trudne, gdy wiał wiatr i widzieliśmy migające światło od Mara. W czasie przerwy założyliśmy kolejną warstwę ubrań. Wyruszyliśmy w głęboką noc w kierunku Drezna, które leży 22 km od Pirny. W tamtym momencie mieliśmy za sobą około 12 godzin na wodzie.

Potem, gdy nadeszła mgła, nasze tempo spadło. Na szczęście, gdy wpłynęliśmy do Drezna, mgła się rozwiała i zobaczyliśmy piękno Drezna z perspektywy wody. Rano nadeszła mgła, ale wschodzące słońce dodało nam sił i kontynuowaliśmy w trybie „nie myśl i wiosłuj” z ostatnią przerwą.

(646 km rzeki)

Minęło 20 godzin i nasza wyprawa skończyła się w Miśni. W sumie przepłynęliśmy 121 km. Żaden z nas nigdy nie doświadczył czegoś takiego, ale było warto!

Czy podczas tej podróży mieliście jakieś ciekawe lub mocne doświadczenia? Czy śpiewaliście? Jak udało wam się utrzymać tempo synchronicznego wiosłowania? Czy ktoś wpadł do wody?

Vincent

Dla mnie najtrudniejsze było połączenie mgły, wiatru, płynącej wody i boi. Woda płynęła w jednym kierunku, a mgła w zupełnie innym – z wiatrem. Z mgły utworzyły się trąby powietrzne, które zniknęły po około dwóch metrach. W połączeniu ze zmęczeniem i brakiem snu czasami zastanawiałem się, czy w ogóle stoję na. A oglądanie boi było naprawdę interesujące. Poza tym obserwowanie boi było naprawdę interesujące. A akompaniament muzyczny zapewniał Michał śpiewający we wszystkich gatunkach!

Michał

To, co zapamiętam na długo, to poranek około 5 rano, kiedy musiałem przezwyciężyć zmęczenie i wyczerpanie, nie mówiąc już o statycznej pozycji, w której przebywamy przez całą podróż. Do przodu pchało mnie uczucie wczesnego wschodu słońca i świadomość pokory wobec samego siebie (a nie jestem fanem długich dystansów…).

Frank

Moje najpotężniejsze doświadczenie było prawdopodobnie o północy, kiedy płynęliśmy przez okolicę niezanieczyszczoną sztucznym światłem i zobaczyłem drogę mleczną w sposób, jakiego nigdy nie widziałem. Wyprawa była dla mnie wspaniałym doświadczeniem i sprawdzeniem, jak sobie radzę fizycznie, a zwłaszcza psychicznie. Podczas tej podróży doświadczyłem wewnętrznego niepokoju, nakłaniając głowę, by się nie poddawać i płynąć dalej. W końcu można to przezwyciężyć, a podróż to już inna historia.

Planujemy kolejną wyprawę jeszcze w tym roku, wciąż wybieramy rzekę, ale wygląda na to, że będzie to Wełtawa. Możesz śledzić nas na naszej stronie North SUP na Facebooku.

Autor artykułu

Lucie

Gdzie kupić deskę SUP?

Przygotowaliśmy dla Was liste sklepów, w których doradzą

SUP NIEPORĘT

Wypożyczalnia – deski SUP – Stand Up Paddle – Nieporęt

BANANA

SUP CENTRUM, tu wypożyczysz, przetestujesz, popłyniesz! Szkolenia, spływy, eventy i energia, która uzależnia! Jezioro Żywieckie / Jezioro Międzybrodzkie!

DISTRICT SPORT

Najlepsza baza z SUPami i kajakami nad Jeziorem Żywieckim! *WYPOŻYCZALNIA *SUP SKLEP *WYDARZENIA*

SUPKULTURA

Naszą pasją są deski SUP, wypożyczamy sprzęt i organizujemy tripy. Wpadnij i popływaj z nami w Krakowie!

Wszystkie sklepy